top of page

Analytics to za mało. Czego potrzeba, żeby osiągać sukcesy w e-commerce?

Rozmawiają

1672930993302 (1).jpeg

Robert Stolarczyk

Co-Founder & CEO Feed Octopus

1517022735286.jpeg

Tomasz Popielarczyk

Smartcast

1517043940415 (5).jpeg

Tomasz Niewiński

Smartcast

Rynek e-commerce rośnie w szalonym tempie. Choć dziś nie są to już tak imponujące wzrosty jak jeszcze kilka lat temu, ciągle można mówić o ich dużej dynamice i idących za tym zmianach. To wszystko sprawia, że, chcąc działać w e-commerce w Polsce, firmy muszą pozyskiwać nowe kompetencje i wchodzić w nieznane im dotąd obszary technologii.


Robert Stolarczyk, CEO Feed Octopus, mówi wprost - “Dane są dziś królem”. Im więcej wiemy na temat trendów sprzedażowych, preferencji naszych klientów i ogólnie o tym, co dzieje się na stronie sklepu, tym łatwiej będzie nam prowadzić skuteczne działania sprzedażowe oraz marketingowe.


Wbrew temu, co sądzi wielu właścicieli sklepów internetowych, nie wystarczy korzystać z Google Analytics, by uzyskać pełen obraz sytuacji. Tutaj pojawia się pojęcie hurtowni danych (Data Warehouse), która jest rozwiązaniem o wiele bardziej kompleksowym w tym zakresie. Jej założeniem jest agregowanie informacji z wielu różnych źródeł, analizowanie, a następnie generowanie odpowiednich raportów, na bazie których osoby zarządzające sklepem mogą podejmować właściwie decyzje.

 
Dlaczego to takie ważne? Skrupulatna analityka pozwala przewidzieć, jakie produkty zamówić do magazynu przed sezonem, a także którą część asortymentu sprzedawać po niższych cenach. W połączeniu z automatyzacją pozwala to stworzyć biznes e-commerce napędzany wyłącznie wiarygodnymi i rzetelnymi danymi - a te rzadko kłamią i nie dają się ponieść zbędnym emocjom.


Przydatne linki:


Feed Octopus - https://feedoctopus.com/
Let’s get (c)loud - https://ochk.cloud/pl/lets-get-cloud
Google Big Query - https://cloud.google.com/bigquery
Google Analytics - https://analytics.google.com/

Wysłuchaj tego odcinka na:

Google Podcast

Pozostałe odcinki cyklu "Poznaj się na chmurze"

Tomasz Niewiński: Dzień dobry! Witamy w Smartcast – serii podcastów o nowych technologiach, marketingu i start-upach. Partnerem dzisiejszego odcinka jest OChK i Google Cloud, które w ramach programu Lets’ Get Cloud pomagają w rozwoju lokalnych start-upów na globalnym rynku poprzez wsparcie w obszarze biznesowym, technologicznym i kompetencyjnym. A za mikrofonami witają Tomasz Popielarczyk.


Tomasz Popielarczyk: Dzień dobry!


TN: I ja, czyli Tomasz Niewiński. Gościem dzisiejszego odcinka jest Robert Stolarczyk. Robert, w kilku słowach – skąd do nas przyjechałeś i czym się zajmujesz?


Robert Stolarczyk: Dzień dobry, cześć wszystkim! Dzięki za przedstawienie i za zaproszenie przede wszystkim! Super tu z Wami być i móc o tym pogadać. Przyjechałem z Krakowa. Reprezentuję spółkę i produkt, który nazywa się Feed Octopus. W zasadzie mam nadzieję, że dzisiaj o nim sobie pogadamy efektywnie w kontekście tego, jak OChK pomaga tego typu przedsiębiorstwom rozwijać się w kontekście swojej drogi do rynku i skalowania.


TN: Żeby mieć troszeczkę szerszy kontekst tego, czym się zajmujesz porozmawiajmy najpierw o branży, w której pracujesz. Jesteś złączony z branżą e-commercową.


RS: Tak. Żeby zbyt długo o sobie nie opowiadać to postaram się w dużym skrócie powiedzieć troszkę więcej o mojej historii skąd się tutaj wziąłem. Ja rzeczywiście jestem z branżą digitalową związany od około 10 lat. Już prawie w sumie 11 lat temu zaangażowałem się w biznes agencyjny. To jest agencja digitalowa. Myślę, że jedna z wiodących na rynku polskim większych, jeżeli chodzi o takie agencje nie sieciowe, nie korporacyjne. Przeszedłem w tej agencji w zasadzie wszystkie ścieżki kariery – od PM-a na samym początku po brand managera, dyrektora zarządzającego i prezesa. To doświadczenie 10-letnie w pracy z klientami, w pracy na realnym biznesie, w pracy na realnych danych, w pracy rzeczywiście głównie z biznesem typu e-commerce, bo to jest taki typ biznesu, w którym można powiedzieć, że my jesteśmy wyspecjalizowani i dużo zrobiliśmy, żeby do tego doszło. Trochę widziałem, jeżeli chodzi o to, z czym ten e-commerce się rzeczywiście mierzy. Myślę, że taki horyzont dekady – zwłaszcza w tej branży, która jest dość dynamiczna to też jest niemało czasu i to też pozwala mniej więcej złapać perspektywę tego, jak niektóre rzeczy wyglądały na przykład 10 lat temu, 5, a jak wyglądają dziś. To może ułatwiać jakąś rozmowę na temat tego rzeczywiście co będzie za 5 lat. Może to jest też dobry moment, żeby powiedzieć dwa zdania skąd Feed Octopus. Jeżeli o niego chodzi to to jest największy projekt R&D, który dewelopowaliśmy w agencji w naszej dotychczasowej historii i taki owoc półtorarocznej pracy w tym obszarze. Why jest bardzo proste i właśnie pochodzi od klientów. Wsłuchując się w ich potrzeby, w ich problemy, które zakładam, że w jakimś pewnie będziemy sobie dziś eksplorować. Stwierdziliśmy, że musimy zainwestować w stworzenie produktu, który zaadresuje te potrzeby w połączeniu z usługami, które będą komplementarnie bardzo konkretne problemy tych e-commerców rozwiązywać. Pewnie nie wszystkich, bo nie da się zaadresować ani wszystkich problemów, ani wszystkich e-commerców, bo one są bardzo różne i na różnej skali. Natomiast skupiliśmy się na obszarze feed marketingu i data warehouse. Ja od około półtorej roku jestem bardzo mocno sfokusowany rzeczywiście na tym projekcie i dziś pełnię rolę osoby, która jest w nim osobą zarządzającą, bo jestem prezesem spółki Feed Octopus. Operacyjnie w zasadzie już w agencję nie jestem zaangażowany. Jestem skupiony w zasadzie na tej jednej rzeczy jaką jest Feed Octopus.


TN: Problemy e-commerce. Pewnie możemy je podzielić na te, które występują jako globalne, czyli pandemia, przerwane łańcuchy, dostaw, kryzys, inflacja, ale też możemy pewnie wyszczególnić problemy, które są stricte technologiczne. Gdybyś mógł 3-4 przykłady problemów technologicznych, z którymi branża e-commerce musi się mierzyć?


RS: Tak, bardzo słusznie zauważyłeś, że tych problemów czy wyzwań na pewno mogłoby być dość sporo i spokojnie moglibyśmy posegmentować na jakieś kategorie. Nie ma czasu i miejsca na to, żeby omawiać wszystkie. Poza tym na pewno jak tu siedzimy to nie jesteśmy ekspertami we wszystkim i nie byłoby to sensowne. Dlatego skupmy się na tych, gdzie tak naprawdę myślę, że jest to doświadczenie, które może tu coś doradzić. Wydaje mi się, że może być dobry moment na jakiś rynkowy horyzont na to, co szczególnie na rynku polskim się dzieje w obszarze e-commerce. W tym momencie waga rynku e-commercowego w Polsce to jest około 110 miliardów złotych. To oznacza, że jest to taka wartość transakcji, które odbywają się w ciągu roku w ramach całego rynku. Do tej pory w latach ubiegłych ten rynek rósł sobie o około 20% rok do roku. Taki skok ponad 30% bardzo duży został zrealizowany w rezultacie pandemii, kiedy duża część handlu z wiadomych względów się przeniosła do internetu. Ta dynamika i tak była dość spora, bo 20% rok do roku to jest naprawdę niemało. Jest to dzisiaj te 110 milionów. Prognozy i raporty najrzetelniejsze do jakich można się dokopać mówią o tym, że w najbliższych latach ten rynek troszkę zwolni pod kątem tej wartości handlu i to będzie taki wzrost rok do roku w okolicach od 10 do 15%. 12-13% - coś w tym rodzaju. Natomiast będzie dalej zmierzał do tego, żeby za około 5 lat dobić do poziomu 200 miliardów. Co jest jeszcze istotne w tym kontekście – na pewno to, że rośnie także udział tego handlu w całości handlu. Jeżeli sobie spojrzymy zarówno na online, jak i offline to są takie wzrosty na poziomie 1-2% rok do roku, ale jest to coś w stylu 14%. Można powiedzieć, że w całości zakupów handlu w Polsce jakieś już 14% odbywa się w online. Ten online w takim tempie rośnie dwucyfrowym. Z istotnych połączonych z tymi wyzwaniami do których zaraz przejdę trendów, które się materializują trzeba też wspomnieć o tym, co też było przewidywane i też się realizuje, nie jest jakimś dużym zaskoczeniem, przenosi się wartość handlu w kierunku marketplaców. Prognozy mówią o tym, że za około 5 lat o jakieś 10% w stosunku do sytuacji dzisiejszej wzrośnie udział sprzedaży poprzez marketplacy versus pojedyncze sklepy internetowe. To jest wartość liczona na poziomie co najmniej kilkunastu miliardów złotych. Już coraz bardziej przechodząc do tych wyzwań to na pewno jest jedno z nich. W sytuacji kiedy ktoś dzisiaj handluje w internecie, robi to poprzez swój sklep internetowy powinien wziąć pod uwagę w swojej strategii na przykład to, czy nie warto byłoby w jakimś sensie zbudować i zacząć realizować sobie strategii bądź zmieniać te strategie, jeżeli chodzi o tą sprzedaż na market placach, ponieważ ona będzie rosła i warto w jakimś sensie być może wykorzystywać przewagi konkurencyjne, szukać swojej niszy czy próbować ugryźć jakiś fragment tortu z tego rosnącego rynku. Jako ciekawostkę powiem, bo nie każdy może sobie z tego zdawać sprawę – dziś w Polsce jest około 80 tysięcy sklepów internetowych. Jest to też jasne, że nie wszystkie z nich rozwijają się, żyją, pracują, funkcjonują. Zwłaszcza w efekcie pandemii i tego, że tak naprawdę proces założenia sklepu internetowego i wejścia w handel internetowy nie jest dzisiaj super trudny i nie jest super drugi, żeby zacząć nawet w jakichś modelach dropshippingowych. Tych sklepów lawinowo przyrosło. Oczywiście jak to przy okazji nowych biznesów – nie każdy się obronił i obroni. Na pewno będzie tak, że liczba sklepów rosła będzie dalej. Na pewno jednak będzie tak, że te wyzwania przed tymi sklepami będą coraz większe, bo w sytuacji, w których znalazło się ich na rynku coraz więcej wzrosła także konkurencja. Przechodząc do tych stricte wyzwań to pierwszym z nich, jakie ja bym wymienił tak mocno to jest rzeczywiście to, że liczba tych sklepów rośnie i rośnie konkurencja. Jeżeli to się dzieje to dochodzi do jakichś sytuacji rynkowych polegających na konsolidacjach, czyli pewnie to są jakieś okazje dla większych graczy, żeby rzeczywiście ten rynek konsolidować czy też kupować w dobrych cenach sklepy, które niekoniecznie sobie radzą z wyzwaniami. Kolejna rzecz to rzecz polegająca na tym, że już od lat wszelkie raporty mówią o tym, że polski konsument, jeżeli chodzi o e-commerce jest bardzo wymagający. Do dziś pamiętam jakieś liczby i statystyki mówiące o tym, jakie on ma oczekiwania, jeżeli chodzi o właśnie logistykę nawet związane z czasem dostawy i jakością w ogóle obsługi na tym poziomie. Tutaj trzeba też powiedzieć, że takim efektem ubocznym tego, że rzeczywiście polska logistyką stoi, jak praktycznie żaden kraj w Europie jesteśmy obudowani maszynami w postaci paczkomatów – te oczekiwania są bardzo wysokie i to też jest duże wyzwanie, żeby je spełnić. Kolejne wyzwania na pewno to są wyzwania polegające na tym, że spada rentowność sklepów internetowych i spadają im marże na sprzedaży. To jest związane z bardzo wieloma czynnikami, bo nie jest to możliwe, aby jeden wywołał taki efekt. Łączy się to po pierwsze ze wzrostem płac. Po drugie – z tym, że tego talentu niezbędnego do tego, żeby rozwijać e-commerce na rynku nadal jest za mało w stosunku do tego, jaki jest na niego popyt. Ten talent jest coraz droższy. Tu myślę, że mam niezłą perspektywę, bo będąc w tym digitalu od 10 lat w biznesie typu agencja, która zatrudnia stu ekspertów zajmujących się digital marketingiem w bardzo różnych jego rejonach mogę powiedzieć, że na pewno ten rynek dynamicznie się zmienia. To jest taki kierunek jego rozwoju trochę podobny do IT. Oczywiście to są trochę inne stawki, oczywiście to jest mimo wszystko inna dynamika i to nie jest taka skala, ale to jest mniej więcej podobna droga. Zarówno jeżeli chodzi o rozwój kompetencyjny ludzi pracujących w digitalu, głównie przy e-commercie, jak i tak naprawdę takie sytuacje związane z walką o ten talent.


TN: Odnośnie tego talentu – tutaj chciałbym Cię prosić o doprecyzowanie. Jakimi kompetencjami powinien się kierować pracownik, osoba, która chce pracować w branży e-commerce?


RS: Mówisz z takiej perspektywy kogoś, kto chciałby realizować się jako ekspert, specjalista?


TN: Tak. Lub też jako przedsiębiorca, który ma już własny sklep, ale potrzebuje go wyskalować i potrzebuje osób do pracy. Na co zwracać uwagę przy zatrudnieniu pracowników lub jeżeli ja jako pracownik chciałbym się zatrudnić w branży e-commerce – jakie kursy, jakie szkolenia, jakie kompetencje miękkie powinienem posiadać?


TP: To jest prawdopodobnie zupełnie inny zakres tych umiejętności teraz w 2023 roku niż 5 lat temu czy 10 lat temu, gdzie wystarczyło postawić sobie stronkę i zacząć sprzedawać. A dziś mówimy prawdopodobnie o zupełnie innych narzędziach, platformach i zasobach, których potrzebujemy, żeby wystartować.


RS: Musimy złapać te dwie perspektywy. Pierwszą perspektywą jest rzeczywiście właściciel biznesu typu e-commerce. Ód niego może zacznijmy. On tutaj ma trochę dwie ścieżki. Jedną ścieżką jest ścieżka budowania jakichś zespołów in house polegająca na tym, że inwestuję w to, aby talent pozyskiwać z rynku i inwestuję w to, aby ten talent rozwijać u siebie w organizacji. Druga ścieżka jest to ścieżka polegająca… Może są w sumie ze trzy. Druga to jest taki miks – z jednej strony jest to realizowane i pewne obszary kompetencyjne są jak strategia czy obszar managmentu bookowane wewnętrznie w ramach jakiejś osoby czy zespołu inhouse, a jakieś prace są realizowane przy pomocy partnerów w postaci rzeczywiście agencji digital marketingowych, które są wyspecjalizowane w jakichś konkretnych obszarach – SEO, SEM, PPC czy marketing automation czy content marketingu, social mediów itd. Trzecia droga polega na tym, że rzeczywiście ta współpraca z tymi podmiotami zewnętrznymi typu agencja jest na tyle rozwinięta, że taki właściciel biznesu typu e-commerce, jeżeli tylko sam w sobie dysponowałby dzisiaj odpowiednią wiedzą i czasem do współpracy z tymi partnerami to także na pewno mógłby sobie dać radę. Jeżeli mnie pytasz co jest najlepsze – oczywiście to zależy. Tak mówiąc po SEO-wemu, żeby sobie zażartować trochę. Uważam, że jest to miks. Gdybym sam miał rozwijać biznes typu e-commerce bądź miałbym komuś coś pod tym kątem doradzić, jaką strategię przyjąć to uważam, że najlepsza jest strategia takiego miksu polegającego na tym, że część kompetencji bookujemy wewnętrznie. Która część to to już jest bardzo złożona i trudna odpowiedź. Moim zdaniem zawsze marka powinna być właścicielem strategii. Okej to jest zatrudnić kogoś do tego, żeby te strategie przygotować. Generalnie powinna być jej driverem i właścicielem. Jej już taka egzekucja, która wymaga bardzo często bardzo specjalistycznych narzędzi, bardzo specjalistycznej wiedzy, która się super szybko dezaktualizuje, takiego też bezpieczeństwa polegającego na tym, że nawet jeżeli będzie taka sytuacja, że ktoś zachoruje, pójdzie na urlop albo nawet się zwolni, bo wiadomo, że też to się dzieje w tej branży i jest niemała rotacja – te zasoby są zabezpieczone. Takie rzeczy między innymi silny partner w postaci agencji rzeczywiście może takiemu właścicielowi e-commerce zabezpieczyć. Wspomniałem o tych narzędziach. To też można by długo eksplorować. Nowoczesne agencje, nowocześni partnerzy używają sporo narzędzi, które adresują bardzo wiele obszarów. Nie jestem sobie w stanie za bardzo wyobrazić, jak biznes typu e-commerce zwłaszcza w początkowej fazie miałby ten start technologiczny na własną rękę u siebie budować, bo to byłoby normalnie kompletnie nieopłacalne. A często zapomina się o tym, że angażując się na przykład we współpracę z jakimś partnerem zewnętrznym – poza tym, że kupuje się talent, że kupuje się w jakimś sensie zasoby, doświadczenie, know-how itd. to też kupuje się technologię, którą ten partner wykorzystuje, którą nabywa i którą się dzieli w jakimś sensie realizując jakieś usługi czy dostarczając jakieś produkty. Żeby zamknąć to pytanie jeszcze z tej drugiej strony specjalisty czy człowieka wchodzącego na rynek – moim zdaniem siła, waga danych jest coraz bardziej ważna w biznesie typu e-commerce i w ogóle w biznesie, a na nim się dzisiaj skupimy, czyli e-commercie. Jeżeli ja miałbym coś komuś doradzić to doradzałbym interesowanie się generalnie analityką danych, analizą danych, wykorzystywaniem nowoczesnych, często opartych o sztuczną inteligencję narzędzi, które ułatwiają na przykład jakieś predykcje, jakieś estymacje, jakieś forecasty czy też właśnie analizy. Jakiego typu to są stanowiska? Może niekoniecznie data scientist, bo to już umówmy się, że są osoby, które mają mocne, ścisłe umysły, często kierunkowe wykształcenie matematyczne, statystyczne. Aczkolwiek może to być super ciekawe dla kogoś, kto ma taki umysł, skończył takie studia i też się zastanawia co w życiu robić. Zdecydowanie moim zdaniem rozwijanie się posiadając takie umiejętności, skill jako taka podstawa rzeczywiście w kierunku w rodzaju na przykład dieta scientist wyspecjalizowanego w e-commerce to jest świetna sprawa. To też w ogóle obserwując to, jak ewoluuje ten model kompetencyjny ludzi pracujących w digitalu – kiedyś w takiej agencji digitalowej na początku to był jakiś account czy project manager, później to był customer success, a dzisiaj i jutro będą to osoby, którym bliżej już w postaci analityka, a nie tylko kogoś, kto zarządza projektem, dba o to, żeby na czas były wykonane jakieś zadania, bo to się po prostu zmienia. Wydaje mi się, że kierunek w postaci tych danych obudowanych nowoczesnymi narzędziami, które są coraz bardziej dostępne pod kątem interfejsu i pod kątem tego, jak dużo automatyzują. Żeby było jasne – to wcale nie jest rocket science. Nawet rzeczywiście dzisiaj przy użyciu sztucznej inteligencji czy uczenia maszynowego wykonywać jakieś forecasty, predykcje na danych, na nich pracować, sprowadzać to do jakiegoś szeregu umiejętności i narzędzi, z których należy potrafić korzystać. Ale to już na pewno nie jest taki szeroki katalog jaki był 5 czy 10 lat temu, żeby to realizować. Ten próg wejścia w te obszary na rynku na pewno się troszkę obniżył i jest to ułatwione.


TN: Cieszę się, że poruszyłeś temat danych. Sprzedając swoje produkty na wielu platformach będę się mierzył pewnie z ogromną liczbą danych. Tak jak powiedziałeś – są narzędzia, z których możemy korzystać. Wspomaga nas sztuczna inteligencja, wspomagają nas różnego rodzaju programy. Jak sobie z tymi danymi radzić? Jak nimi zarządzać? Z jakich przykładów programów możemy skorzystać, które nam pomogą w prowadzeniu naszego biznesu w sieci?


RS: Dzięki że o to pytasz! Jednym z wyzwań, których nie wymieniłem kilka minut temu, które stoją przed e-commercem jest rzeczywiście też to, że tych danych jest coraz więcej, one są coraz bardziej rozproszone, one są w różnych formatach. Brakuje tego talentu zasobów na ich analizę. Oczywiście też powiedzmy, że technologii, bo mało który e-commerce poza największymi stać na to, żeby dewelopować na przykład coś własnego. Rzeczywiście jest to w jakimś sensie spore wyzwanie. Gdyby w ogóle spojrzeć na takie mapy narzędzi ad techowych itd. to są po prostu jakieś kosmiczne ilości tego, ile tych narzędzi jest. Bardzo duże ich ilości wchodzą na rynek. Nie ma w ogóle przestrzeni na to, żeby myśleć o tym, żeby je efektywnie testować, więc nie jest to łatwe zadanie. Gdybyśmy mieli ten temat pogłębić rzeczywiście i na nim troszkę się skupić to w jakimś sensie istotnym obszarem do tego, aby właśnie w oparciu na dane projektować dalszy rozwój biznesu typu e-commerce, podejmować dobre decyzje biznesowe, zarządcze itd. jest moim zdaniem postawienie na coś, co się nazywa data warehouse, czyli taką hurtownią danych. Pewnie sporo osób może zadać sobie pytanie – czy to, że mam poprawnie skonfigurowany Google Analytics to oznacza, że mam ten data warehouse? Odpowiedź jest dość prosta – nie. Poprawnie skonfigurowany Analytics to nie jest to samo co data warehouse. Podstawowa różnica polega na tym, że taka hurtownia danych to jest takie jedno pewne i bezpieczne miejsce, w którym przechowywane są dane z wielu źródeł w różnych formatach, gdzie jednym tylko z tych źródeł jest Google Analytics. Dzieją się na rynku w jakimś sensie ciekawe rzeczy. Sytuacja jest taka, że w połowie tego roku wchodzi na rynek Google Analytics 4, który zastępuje dotychczasowego Analyticsa Universala. Oczywiście są ogromne różnice pomiędzy tymi dwoma systemami analitycznymi, ale ja bym chciał się skupić na jednym, którym to jest to, że Google Analytics 4 jest natywnie zintegrowany z Google BigQuery. Do tej pory, żeby móc dane z Analyticsa i Universa zapisywać do BigQuery trzeba było mieć płatnego Analyticsa, który miał też mało kto, bo kosztował on bardzo duże pieniądze. Ten fakt, że tak naprawdę jest ta natywna integracja i jest opcja zapisu w zasadzie dla każdego z Analyticsa 4 danych do BigQuery to jest moim zdaniem game changer. Dlatego to jest otwarcie w pozytywnym tego słowa znaczeniu pewnej puszki – może nie Pandory, która jest nacechowana negatywnie – ale jest to otwarcie nowej przestrzeni, która jest szalenie ciekawa i szalenie rozwojowa w kontekście e-commerce. Nie wchodząc w bardzo duże detale to podam kilka przykładów. Na przykład zapisując dane do BigQuery to uzyskujemy rezultat taki w efekcie którego te dane już w zasadzie zostają z nami na zawsze. Mamy je oczywiście jako dane surowe, które możemy w przyszłości w zasadzie w dowolny sposób, jaki sobie wymyślimy przy używaniu kolejnych narzędzi googlowych bądź jakichś zewnętrznych przetwarzać, możemy nimi zarządzać, możemy robić na ich bazie jakieś analizy. Standardowo Google Analytics 4 przechowuje dane tylko do 12 miesięcy. Jeżeli w ustawieniach się to zmieni to można to rozszerzyć na 2 lata, co jest okresem stosunkowo dość krótkim. Dodatkowo Analytics próbkuje te dane, więc już może dojść do takiej sytuacji, że kiedy robimy jakąś segmentację użytkowników czy analizy kohortowe – ludzie z e-commercu dobrze będą wiedzieć co to dokładnie oznacza – to może się okazać, że to są takie próbki na poziomie 5-10% danych. Sami możemy sobie odpowiedzieć na pytanie, jak są wartościowe, jeżeli do tego raportu i wyniku na bazie którego mamy podejmować ważne decyzje jest brane tylko 5 do 10% danych. Zapisywanie danych w BigQuery, dalsze ich mapowanie, przetwarzanie, wykorzystywanie i analizowanie pozwala nam pracować na 100% danych, które posiadamy, a nie tylko na tych 5-10%. Dodatkowo poza tym, że są one z nami na zawsze i poza tym, że nie są gdzieś próbkowane to taka magia zaczyna się rzeczywiście w sytuacji, w której chcemy wykorzystywać dodatki w ramach samego w sobie BigQuery. Samo w sobie BigQuery jest dość potężnym środowiskiem. Jego przewagi to jest przede wszystkim skalowalność, czyli to, że generalnie zaprojektowane zostało to pod większe sklepy. Wspominając minimalne progi związane z minimalną ilością wymaganych danych, aby móc podpinać te dodatki, robić jakieś predykcje to nawet taki średni sklep może mieć z tego wartość. Po drugie – jest to taka dość spora otwartość na integracje, czyli te dane rzeczywiście nie z każdego źródła jesteśmy w stanie do BigQuery zapisać, ale z wielu. W tych, w których nie jesteśmy to też jest w stanie na przykład pomóc Feed Octopus, bo to jest jedne z jego zadań, jakie adresuje – bycie takim konektorem, który jest w stanie z miejsca A pobrać dane i zapisać rzeczywiście do tego BigQuery. Najciekawsze rzeczy zaczynają się na poziomie analizy i przy użyciu takich dodatków jak BigQuery ML, Auto ML. To są takie modele, które są w stanie być trenowane, tworzone i uczone naprawdę często dziś przy takiej znajomości podstawowej SQL-a, który jest wymagane jako takie zapytanie do bazy danych i dawać wyniki, o których tak naprawdę taki właściciel e-commerce czy dyrektor e-commerce, czy jakiś team analityczny czy nawet odpowiedzialny za performance mógł po prostu pomarzyć. Niech będzie jednym z przykładów analiza użytkowników i predykcja tego, kiedy prawdopodobnie użytkownik dokona jakiegoś zakupu i jaki to będzie zakup bazując na przykład na danych. Można byłoby tego mnożyć dużo więcej, dlatego że jest dość sporo predefiniowanych i posegmentowanych modeli, które są w zasadzie gotowe, które można wykorzystywać do tworzenia tego typu predykcji. Na końcu, co też jest istotne w kontekście chmury – trzeba wspomnieć, że odbywa się to wszystko w środowisku Google Cloud, że to też eliminuje kolejny problem posiadania własnych bardzo mocno maszyn, które mają duże moce obliczeniowe, których nie musimy mieć i posiadać, a kiedyś to jeszcze nie było takie oczywiste. W zasadzie Cloud tutaj za nas ten problem rozwiązuje. Dodatkowo pricing myślę, że jest tak skonstruowany, że jest dość elastyczny i dopasowany do user base, czyli tego ile kto potrzebuje, co jest moim zdaniem pewnym ukłonem właśnie w kierunku jednak tych mniejszych niż większych sklepów, dlatego że to one do tej pory nie były w stanie na przykład postawić sobie jakiejś maszyny, która obsłużyłaby odpowiednią ilość operacji i to one nie muszą ponosić bardzo dużych kosztów wejścia w ogóle w tego typu tematy, czyli tak naprawdę przeniesienia części swoich operacji do clouda, rzeczywiście założenia projektów BigQuery, rzeczywiście uruchomienia na przykład BigQuery ML czy dodatków takich jak Vertex AI Googlowy, który kilka lat temu Google kupiło i rzeczywiście włączyło do swojego pakietu. Ja bardzo zachęcam do tego, żeby rzucić sobie okiem na to, co się dzieje w Google Cloud Market Place, bo nie każdy wie, że istnieje coś takiego. Tam też posegmentowane na kategorie są różne dodatki, których myślę, że są tysiące. Można byłoby się tutaj naprawdę mocno zaskoczyć co tam jest i w jakim sensie na co to pozwala. Już troszkę podsumowując – dane, dane i jeszcze raz dane plus fakt zamiany tego na ITX, tej natywnej integracji, otwarcia technologii jaką jest BigQuery i też w ogóle jak skonfigurowany jest BigQuery z tymi dodatkami i jak obniża w niektórych krytycznych obszarach wymagany próg kompetencji do tego, żeby tworzyć rzeczy wartościowe i zaawansowane – to jest naprawdę coś super ciekawego.


TN: Ja chciałbym trochę pogłębić temat sztucznej inteligencji i machine learningu, o którym wspomniałeś. Jak dużą rolę dziś AI może odgrywać w e-commercowym biznesie? Mówiłeś, że tego typu technologie mogą się przydać małym biznesom. Czy w rezultacie mniejszy biznes e-commercowy może dzięki AI, dzięki machine learning i tego typu rozwiązaniom szybciej nawiązać rywalizację, konkurencję ze średnimi, dużymi konkurentami?


RS: Myślę, że zdecydowanie. Fajnie że o to zapytałeś, bo ja wspomniałem na początku, że jednym z wyzwań jest to, że na przykład spadają te marże, że leci rentowność, rosną koszty całego biznesu itd. Już od wielu lat jest tak, że nie wystarcza dokładać budżetu reklamowego, żeby rosły przychody. Już od dawien dawna jest tak, że klienci dziwią się na przykład czy też właściciele e-commerców, że wydawałem 100 tysięcy i miałam przychody milion złotych, zwiększyłem budżety, wszystko się zgadza, a tak naprawdę nie skaluje się to tak jakbym chciał. To już od dawna nie jest tak proste. Ten e-commerce już od dawien dawna nie jest tak prosty jak był kiedyś. Kiedyś tak rzeczywiście było, że to wystarczyło. Jeżeli miałeś odpowiednio setupowane kampanie, nie popełniałeś kardynalnych błędów to wystarczało ten budżet zwielokrotniać i gdzieś to szło. To się bardzo pokomplikowało. Algorytmy potrafią w różnych aspektach, szczególnie meta sadowe grymasić, co jest taką wiedzą dość powszechną i nie jest to już jest takie łatwe. Nie jest w ogóle łatwo w jakimś sensie skalować ten e-commerce zwłaszcza w miarę zdrowo i przy zachowaniu rentowności. Zwłaszcza przy takich wysokich kosztach długu, jakie dzisiaj istnieją, bo już pomijam ten fakt, że finansowanie tylko w rezultacie finansowania dłużnego też jest ryzykowne. Gdzie szukać tego potencjału na wzrost? Nawiązując do Twojego pytania – moim zdaniem, aby pokonać konkurencję, aby niekoniecznie inwestując bardzo duże pieniądze odpowiadać sobie na to pytanie, gdzie szukać potencjału na wzrost, jak podejmować mądrzejsze decyzje, nawet związane z zatowarowieniem się, czyli na przykład tym, ile jakich produktów przed sezonem pół roku wcześniej mam zamówić, jak będzie ta sprzedaż tego produktu w czasie i w przyszłości wyglądała – właśnie na te pytania może nam odpowiedzieć sztuczna inteligencja, może nam odpowiedzieć praca na danych. W efekcie może nam po prostu pomóc skalować ten e-commerce lepiej niż ta konkurencja i bardziej efektywnie, niekoniecznie wydając naprawdę duże pieniądze. Ja widzę tutaj potencjał na to, żeby budować przewagę konkurencyjną. Widzę potencjał w tym, żeby się tym wspierać na co dzień. Przechodząc do takich use casów to jednym z nich jest, że w branży fashion decyzje związane z tym, jaką ilość sukienek, w jakim kolorze, rozmiarze i jakiego kroju to trzeba podjąć co najmniej pół roku przed tym, kiedy ludzie będą je kupować. Nie uwierzycie, jak jest to najczęściej realizowane. Po prostu na czuja i najczęściej przez właściciela, który umówmy się najczęściej, jak to właściciele, nie do końca słucha innych i podejmuje te decyzje bardziej bądź mniej szczęśliwe. Samo wsparcie e-commercu, który jak mu nie pójdzie to może sobie zamrozić w magazynie dobre co najmniej parę milionów, których później nie może zmonetyzować w tym jakie rzeczywiście produkty zamówić, robiąc taki forecast sprzedaży tych produktów, łącząc to z zewnętrznymi danymi takimi jak dane publiczne jest wysoce wartościowy i może pomóc w podjęciu decyzji takiej, że nie przesadzałbym z zamówieniem tego produktu, bo dane mówią o tym sprzed paru ostatnich lat, że niekoniecznie będzie taka ilość jego mi potrzebna na magazynie, po co mam sobie zamrażać miliony złotych, zainwestuję to w coś innego. Ale jeżeli już do tego by doszło i byłaby to taka sytuacja, w której rzeczywiście ten towar istnieje to przykładowo właśnie przy użyciu aplikacji, jaką my stworzyliśmy, czyli Feed Octopusa osoba odpowiedzialna za performance takiego e-commercu może pozyskując dane z różnych źródeł skumulować je w jednym miejscu i ustawić pewne reguły, które będą automatycznie sprzedawać produkty, które są na stocku, czyli mają wysoki stock, jest ich sporo w magazynie, jednocześnie spełniają dodatkowe warunki takie jak to, że ich cena na przykład jest do 100zł, marża na nich jest 50%. System automatycznie jest w stanie po pierwsze – w zasadzie real time wyłapywać te produkty z oferty i powodować to, że one będą reklamowane. Po drugie – zarządzać tymi reklamami w taki sposób, żeby sprzedawać te produkty jak najszybciej, jednocześnie zachowując rentowność sprzedaży. To jest takie trochę zabezpieczenie dla tej osoby odpowiedzialnej za tę sprzedaż – czy to właściciela, czy specjalisty, bo najczęściej to jednak operacyjnie i strategicznie nie jest przez właściciela realizowane. Tego, że poza tym, że będę się pozbywał towaru, którego mam za dużo na magazynie to pozbędę się go poniżej tych kosztów zakupu. Często w ogóle taka analityka na poziomie produktu z punktu widzenia zespołów e-commercowych jest strasznie trudna i często niedostępna. Gdyby popytać nawet w niemałych e-commercach o to, jak rzeczywiście nie pracuje jakiś konkretny kanał reklamowy, powiedzmy Organik, Facebook Ads czy jakiś inny, tylko jak pracuje w konkretnym kanale reklamowy dany produkt właśnie biorąc pod uwagę nie tylko to po jakiej wartości on się sprzedał, ale też jakie były koszty jego sprzedaży, jaka jest jego rentowność, ile nam na końcu dnia zostało tak naprawdę sprzedając go w tym kanale – to są informacje i pytania na które najczęściej próżno szukać odpowiedzi. Sztuczna inteligencja, a nawet jeszcze nie ona, bo odpowiedzi na te pytania można zyskać nawet do nich nie dochodząc może ułatwić zarządzanie tym sklepem, może ułatwić podejmowanie właściwych decyzji, może ułatwić automatyzację. A też jeżeli przy tych automatyzacjach jesteśmy to adresuję jeszcze jeden problem, jakim jest właśnie ten niedostatek kompetencji. Jeżeli jest popyt spory na te kompetencje digitalowe, a z drugiej strony jest ich w jakimś sensie niedostatek, one drożeją, stają się coraz trudniejsze do zaopiekowania to w taki sposób możemy dość dużą część pracy automatyzować, w rezultacie czego taki specjalista może obsłużyć większą liczbę kont, może obsłużyć większe konta bądź co się najczęściej będzie działo – może część swojej pracy przerzucić z pracy operacyjnej na pracę strategiczną właśnie, na którą też dziś często nie ma czasu, bo właśnie jest skupiony na optymalizacjach. Google od lat rzeczywiście ewoluuje w swoim systemie reklamowym w kierunku tego, żeby jak największą ilość takiej pracy polegającej na optymalizacji kont automatyzować. Tutaj nie ma co wchodzić tak naprawdę w próby oceny tego, to czas pokaże. Natomiast moim zdaniem ciężar pracy tych specjalistów dzisiaj odpowiedzialnych za wyniki e-commercu będzie się przenosił bardziej w kierunku strategii i zarządzania systemami automatyzującymi aniżeli samej ręcznej optymalizacji.


TP: To nie jest trochę tak, że AI może odebrać w przyszłości pracę takim analitykom? Czy zawód analityka danych nie jest kolejnym w kolejce, który zostanie w jakiś sposób przez AI może nie tyle wyrzucony z rynku całkowicie, ale mocno ograniczony? To wszystko o czym mówisz to ja mam takie wrażenie, że jeszcze 5 lat temu potrzeba byłoby do tego zespołu 10 analityków, każdy musiałby analizować inny segment danych, inne raporty przygotowywać itd. Teraz instalujemy aplikację, aplikacja dostaje pakiet danych i wypluwa już gotowe raporty, gotowe predykcje, gotowe oceny, gotowe wskazówki. Ten jeden system zastępuje te 10 osób.


RS: Oczywiście to nie jest tak proste, szybkie i nie jest tych kroków tak mało jak wymieniłeś, bo ich jest dużo więcej i to jest trochę bardziej skomplikowane i też wymaga pewnych kompetencji po stronie systemu. Myślę, że tu można ciekawie nawiązać do tego, że jednak mam osobiście pogląd na to, jak wyglądała ta rewolucja digitalu w ostatnich 10 latach. Ja bardzo dobrze pamiętam jak wyglądało SEO 10 lat temu, jeżeli chodzi o nie tylko realizację SEO, co też ten wymiar biznesowy. Dziś on jest kompletnie inny, zmienił się o 180 stopni. Ja w ogóle nie martwię się, że będzie jakaś eliminacja, która na pewno jest w jakimś sensie nacechowana negatywnie itd. Będzie zmiana. Ta zmiana tutaj jest pewna, ta zmiana się dzieje, ta zmiana będzie się działa dalej, ta zmiana może dziać się w jakimś sensie szybciej. Niezbędne jest do tego, aby być osobą wartościową na rynku to, żeby ciągle się rozwijać, ewoluować, szkolić i zmieniać to, jak wykonuje swoją pracę. Nie zmieniają się do końca te efekty, jakie chcemy osiągnąć, ale rzeczywiście zmienia się droga dojścia do tych efektów. To będzie się zmieniać zawsze, to nigdy się nie zatrzyma. Rzeczywiście teraz jest taka sytuacja, w której z różnych względów takich jak wejście na rynek i otwarcie się do Open AI i GPT3 rozżarzyły tak naprawdę temat związany z AI-em i to mocno rezonuje także w branży digitalowej. A w SEO-wej to już w ogóle tym bardziej, bo tam rzeczywiście snute są prognozy polegające na tym, że to rzeczywiście po co my jako SEO-wcy będziemy, skoro mogłoby być tak jak fantazje niektórych sięgają. Jestem pewien tego, że na przykład takie rozwiązania jak chat GPT3 czy podobne, które za chwilę prawdopodobnie ze strony Google’a i nie tylko zaczną pojawiać się na rynku raczej będą czymś nowym, dodatkowym, co znowu – tylko część z tych osób na rynku wykorzysta, a większa część tego nie wykorzysta. W efekcie z każdym rokiem będzie pozostawała w tyle. Zarówno jeśli chodzi o osoby realizujące te zadania, jak i osoby, które są beneficjentami tej realizacji, czyli klienci agencji itd.


TP: To trochę mam wrażenie, że wracamy do pierwszego pytania o kompetencje. Pytaliśmy o kompetencje potrzebne do e-commercu, że to jest faktycznie analiza danych, a za 2-3 lata kompetencją będzie e-nauka czy obsługa AI do analizy danych. Dojdzie nam kolejna warstwa do treningu, do obsługi AI, który dopiero będzie gdzieś analizował te dane. Mam wrażenie, że jest tego naprawdę sporo. Ta sprzedaż przez różne kanały, gromadzenie tych wszystkich danych i obsługa tych danych, AI i raporty – za tym musi stać na pewno jakaś duża infrastruktura. To nie da się postawić jednego komputera, który będzie to wszystko robił. Prawdopodobnie macie gdzieś jakieś zaplecze, które wykorzystujecie do tego, żeby te dane przetwarzało, żeby te raporty przygotowywało. Czy mógłbyś coś trochę więcej na ten temat?


RS: Jeżeli chodzi o Feed Octopus to my skupiliśmy się na adresacji dwóch obszarów wyzwań e-commercu. Pierwszy jest data warehouse, któremu poświęciliśmy dość dużą część rozmowy. Efektem tego obszaru jest to, że po pierwsze – chcemy dostarczać e-commercom w oparciu o BigQuery z wielu źródeł takie dashboardy, które ułatwiają im podejmowanie decyzji, wgląd w to, co się dzieje w biznesie i analizę. Nie ze źródła jednego, jakim jest Analytics, tylko ze źródeł wielu, bo to mogą być dane też płynące z silnika e-commerce, z CSV-ki XML jaką sobie zaimportowałeś czy z Google Sheets na przykład bądź jakiegoś systemu ERP czy też innych. Dwa – przeszłość to przeszłość, pewnie wpływ większy jest na przyszłość niż na przeszłość, z którą już nic zrobić nie możemy. Z drugiej strony chcemy tak naprawdę rzeczywiście pomagać w prognozowaniu, w odpowiadaniu na pytania jak będzie, co ma pomagać w tym, żeby podejmować właściwe decyzje biznesowe i ewoluować ze strategią. Drugim obszarem jest feed marketing – jest to obszar polegający na tym, że sklep internetowy sprzedaje bardzo często w wielu kanałach. Nie jest to jeden kanał na zasadzie tylko Google Ads i jeden format reklamowy, tylko w obrębie systemu reklamowego Google jest tych formatów sporo. Poza tym są marketplacy, poza tym są porównywarki cenowe. Poza tym są inne systemy reklamowe jak choćby Meta Ads, który obok Google’a jest w Polsce najpopularniejszy. Każdy z tych systemów ma swoje wymagania pod kątem tzw. piku produktowego, czyli powiedziałbym takiego dużego Excela, w którym jest listing całej twojej e-commercowej oferty z dodatkowymi informacjami o tych produktach jak rozmiar buta, jego cena itd. Cały sęk znowuż, w którym może e-commerce szukać performance, niekoniecznie skalując budżety polega na feed marketingu, czasem nazywanego feed managemenetem. Tym, żeby budować takie specyficzne, spełniające wymagania każdego z kanałów reklamowych w jak najbardziej automatyczny sposób pliki produktowe do nich dostosowane, czyli Google będzie miał swoje wymagania, Facebook swoje, Ceneo swoje. Plus tak naprawdę jakaś porównywarka kolejna cenowa swoje. Teraz w sytuacji kiedy sklep ma sto produktów w ofercie, sprzedaje w dwóch kanałach, nie ma sporej dynamiki to nie ma problemu – można skorzystać z różnych rozwiązań, które dziś już są na rynku, które są skuteczne, które są stosunkowo tanie. Ale my wzięliśmy sobie na tapetę problem polegający na tym, że są sklepy, które sprzedają na 5, 10, 15 rynkach. Poza Polską są to oczywiście rynki zagraniczne. Mają SKU, czyli ofertę liczoną w kilkadziesiąt tysięcy produktów. Mają setki feedów, które muszą o dużą ilość danych wewnętrznych i zewnętrznych nieustannie aktualizować. Z kolei na bazie których muszą automatyzować albo uruchamianie nowych kampanii reklamowych, albo zmienianiu obecnych, albo wyłączanie jakichś obecnych. Szczególnie dla tego typu e-commerców, które są na skali troszkę wyżej my skupiliśmy się na zbudowaniu narzędzia, które daje im wartość. Tę wartość daje w efekcie takich rozwiązań jak to, że autorsko stworzyliśmy procesy, jeżeli chodzi o mapowanie danych, jeżeli chodzi o ich przetwarzanie. To są często rzeczy, które wymagają pewnych kompetencji, które my uprościliśmy do maksimum w tak prostym interfejsie jak tylko można było to zrealizować. W efekcie czego umożliwiamy robienie dość zaawansowanych operacji osobom, które niekoniecznie są super doświadczone i zaawansowane w tych obszarach. Z drugiej strony rzeczywiście tam jest szereg automatyzacji, które powodują to, że jakaś zmiana, której dokonasz znajduje odzwierciedlenie w kampaniach reklamowych. Wspomniałem o tym SQL-u. Tego SQL-a znać niekoniecznie super musisz, dlatego że po pierwsze – możesz skorzystać z dość prostych kreatorów zapytania do bazy, które przygotowaliśmy. Po drugie – docelowo ze strategii, które jako takie gotowe do wdrożenia także piszemy. Po trzecie – mamy na roadmapie też to, żeby rzeczywiście wykorzystać GPT3, które radzi sobie z pisaniem wyrażeń regularnych i rozwiązywaniem zagadek matematycznych, pisaniem kodu i pisaniem reguł SQL. Chcemy go wykorzystać do tego, abyś ty mógł w takim interfejsie tekstowym na przykład napisać zapytanie w stylu: pokaż mi produkty, które kosztują do 100zł i we wrześniu zeszłego roku miały najlepszy COS na Facebooku. COS to jest cost of sales, czyli taki kosz sprzedaży biorący pod uwagę zarówno to, ile musiałeś wydać na te reklamy, jak i to, jaką masz marżę, ile ten produkt kosztował. W sytuacji w której BigQuery poprzez reguły SQL zostałoby przy pomocy GPT3 odpytane i dałoby ci taki wynik wyszukiwania to jest coś naprawdę dużego, co mogłoby ułatwić robotę wielu ludziom po stronie e-commercu, którzy do tych danych o ile by się dokopali to mogliby się często dokopywać godzinami. Ale wracając do Twojego pytania – tutaj od początku postawiliśmy na Google Cloud, dlatego że od początku chcieliśmy być natywnie zorganizowani z produktami pozostałymi googlowymi. Czyli to nie jest przypadek, że jest to BigQuery. To nie jest przypadek, że chcemy wykorzystywać i dewelopujemy pierwsze takie pilotażowe projekty z wykorzystaniem tego BigQuery ML-a czy Vertexa. Od początku taką wizję mieliśmy, że to jest taki stack technologiczny, w który chcemy wejść. Dodatkowymi względami oczywiście było to, że w niego wchodząc i na niego się decydując to liczyliśmy na takie silne wsparcie, suport, które na szczęście otrzymujemy – czy to od OChK, czy to rzeczywiście od Google’a, bo jesteśmy tutaj w ramach Google for Startup, jesteśmy tutaj w ramach Let’s Get Cloud, w którym projekcie uczestniczymy, który daje nam sporą wartość na różnych obszarach. Ale jeszcze wracając do technologii to sama aplikacja, jeżeli chodzi o frontend to jest React, jeżeli chodzi o backend to jest ASP.NET Core 6.0. Bazę mamy na MongoDB i wykorzystujemy kilkadziesiąt takich chmurowych komponentów jak Cloud Functions, Storage czy data flow czy data processing. Jeżeli chodzi o te wyzwania, o które pytałeś w ramach tych obszarów chmurowych to musieliśmy napisać swoje rozwiązania, które rozwijają trochę to, co data flow czy data processing dostarczane przez cloud nam dostarczały. Chcieliśmy osiągnąć szybszy proces działania i nie chcieliśmy kilku minut czekać na wykonanie dość prostych operacji, stąd pewne nasze autorskie rozwiązanie w obszarze tego mapowania i procesowania danych. Dodatkowo nam zależało na takim skalowaniu wszerz, czyli ładnie to się nazywa scale’outem, po to, żeby była bardzo duża generyczność i elastyczność platformy. Ona jest w stanie sobie poradzić jako oczywiście Feed Octopus zarówno ze stosunkowo niewielkimi ilościami danych, niewielkimi plikami i niewielką ofertą e-commercu, jak i z naprawdę bardzo dużymi zbiorami. Ta lepkość na pewno będzie dużo większa przy okazji tych większych zbiorów. Im ten sklep ma większe SKU, im tak naprawdę sprzedaje na większej ilości platform i rynków, tym bardziej Feed Octopus jest dla niego wartościowy i tym bardziej moim zdaniem on mu się opłaca, żeby go w jakimś sensie testować czy zastanawiać się, czy nie wykorzystać. Jeżeli ten sklep jest niewielki to na rynku akurat w obszarze Feed Marketingu tych rozwiązań jest sporo. Może tak naprawdę czasami nie jest nawet potrzebne to Big Query i można sobie przy użyciu lookera wizualizować jakieś rzeczy. Średnie, większe i takie już naprawdę duże sklepy to z mojej perspektywy zdecydowanie powinna takie interfejsy typu warehouse osadzona na BigQuery i feed marketing według takiej wizji realizowany stawiać. To jest moim zdaniem inwestycja, która jest w stanie pomóc im poprawiać swoją rentowność, pozyskiwać dalsze coraz większe przychody niekoniecznie skalując linearnie te koszty. To są mniej więcej jakieś wyzwania, które my napotkalimy. Jeżeli chodzi o Feed Octopusa to od ponad roku już jest on dewelopowany przez zewnętrzny zespół, który do tej pory był wspierany tym teamem agencyjnym, który dostarczał insight doświadczeń związanych z e-commercem tego digitalu, ale cały ten development to jest taki team osobny, który aplikację od roku rozwija. Na pewno jeszcze długo rozwijał będzie, bo ta mapa jest rozpisana do przodu dość mocno i wymaga sporej ilości pracy. Ale już dzisiaj myślę, że adresuje całkiem ciekawe problemy e-commerce.


TP: Porozmawiajmy chwilę o Let’s Get Cloud, bo jesteśmy w ramach OchK, w ramach Google Clouda. Jak ten projekt wsparł Was przy budowaniu Waszego zaplecza, Waszej chmury? Jak to wyglądało w praktyce? Jakie benefity?


RS: Myślę, że był i jest istotny i wspiera nas mocno. Można to wsparcie podzielić spokojnie na kilka obszarów. Pierwszym z tych obszarów jest network, czyli to, że dzięki udziałowi w tym projekcie i takiej akceleracji w nim mamy tak naprawdę dostęp do ludzi, którzy są w stanie nam w jakichś obszarach pomóc, do których pewnie trudno byłoby nam się dostać, gdybyśmy w tego typu projektu nie byli. Dwa to wiedza, bo mamy dostęp do inżynierów, którzy są w stanie pomóc, rozwikłać jakiś problem po stronie chmurowej czy po stronie związanej bardziej z tymi dodatkami googlowymi, ponieważ nie jest to tajemnicą, że OChK bardzo mocno z Googlem współpracuje. Jakimś wsparciem dla nas pobocznym, bo ono kompletnie nie było dla nas istotnym na pewno jest jakaś partycypacja w kosztach chmury, czyli w ramach udziału w programie także jest opcja otrzymać jakieś kredyty chmurowe, natomiast to kompletnie nie było powodem dla którego my się interesowaliśmy. Ten network, wiedza sprowadzająca się do takiego wsparcia technicznego i biznesowego to jest to, co wartość nam daje największą. Akurat w kontekście tych wyzwań, o których mówiłem do tej pory i tego jak sobie z nimi poradziliśmy to poradziliśmy sobie z nimi, zanim zaczęliśmy udział w projekcie. Tych wyzwań jest po prostu tak dużo, że już teraz mamy pewne na tapecie, a jestem przekonany, że w przyszłości mniej ich nie będzie. Będzie tu okazja na pewno do tego, żeby jeszcze eksplorować te zasoby i po prostu z nich korzystać. Jeżeli o mnie chodzi to dość istotny krok milowy na drodze rozwoju Feed Octopusa. Na pewno uważam, że warto korzystać. Jeżeli ktoś się zastanawia nad takimi rzeczami to moim zdaniem nie ma nad czym i warto korzystać z takich możliwości, że one są na stole. Minimalnym effortem można sobie pomóc w biznesie i przyspieszyć.


TP: Jak można dostać się do takiego programu? Co byś doradził początkującym start-upowcom? Od czego mogliby zacząć? Jak Wy się tam dostaliście?


RS: To jest chyba najprostsze, bo wystarczy wejść na stronę OChK w odpowiednią zakładkę. Jest tam landing page dedykowany poświęcony Let’s Get Cloud. Zapoznać się z tym, jakie warunki muszą być spełnione do tego, żeby dostać się do programu, wypełnić ankietę i odbędzie się pierwsza rozmowa. Taka zapoznawczo-brefująca, żeby sprawdzić o co chodzi. Czyli z jednej strony jest to przestrzeń do tego, żeby popytać na jakiego rodzaju wsparcie można liczyć. Idealnie już będąc świadomym, jakie ma się problemy, bo wiadomo, że wtedy łatwiej je rozwiązać. Z drugiej strony jest to okazja dla OChK i Google’a w jakimś sensie na pewno do tego, żeby zobaczyć z kim do czynienia po drugiej stronie mają, czyli jaki to jest etap rozwoju jakiegoś produktu czy usługi, jaka pomoc może być tam konieczna. Ja bym polecał odwiedzić stronę. Polecałbym mieć taką w sobie otwartość, odwagę i co najmniej umówić się na tę pierwszą rozmowę, bo jestem przekonany, że nawet sama ta rozmowa będzie wartościowa, w czymś pomoże i coś gdzieś wniesie. Natomiast proces nie jest specjalnie długi, on nie ma bardzo wielu kroków. U nas to poszło dość sprawnie. Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że od pierwszego kontaktu do w zasadzie rozpoczęcia jakiejś pracy to było maksymalnie kilka tygodni.


TN: Robert, żyjemy w dynamicznym świecie, w dynamicznych czasach. Ostatnie lata mocno nas doświadczyły i pokazały, żebyśmy się spodziewali tak naprawdę wszystkiego. Mimo to chciałem Cię zapytać, czego możemy się spodziewać o polskim rynku e-commerce w perspektywie najbliższego roku-dwóch?


RS: Nawiązując do tej wcześniejszej odpowiedzi – na pewno tego, że na tym rynku nadal będzie przybywać nowych sklepów. Po drugie – ten rynek się będzie konsolidował. Po trzecie – część sprzedaży będzie się przenosić w kierunku market place. Po czwarte – dynamika jednak wzrostu tego rynku będzie wolniejsza niż w latach ubiegłych, co nie oznacza, że wolna, on po prostu dojrzewa. To są takie moim zdaniem pewniki, jeżeli chodzi o rynek i makro perspektywę. Jeżeli chodzi o mniejszą mikro perspektywę e-commercu to ja spodziewałbym się rosnącej wagi rzeczywiście danych w biznesie, spodziewałbym się coraz mocniejszego wchodzenia w realia, w rzeczywistość e-commercową. To jest taki pociąg, który już odjeżdża i naprawdę warto do niego wskakiwać, bo może być za późno. Może być tak, że nasi konkurenci rzeczywiście zrobią to szybciej, sprawniej, będą na tym polu bardziej odważni, mieli jakiś silniejszy drive. Jakbym miał próbować zostawić z jakąś jedną myślą to na pewno tą myślą między innymi byłoby to, że rzeczywiście pomyśleć generalnie o chmurze, przenoszeniu części operacji e-commercowych do niej jako przyszłości i o tym, że te dane są szalenie istotne. A jeszcze bardziej istotny jest sposób ich wykorzystania. Oby to był sposób, który rzeczywiście jest wspomagany AI-em, który wykorzystuje te dobrodziejstwa, które nam się pojawiają jako opcje. Od zawsze byłem w biznesie zwolennikiem tego i taką teorię uznawałem, że w zasadzie każdy ma sporo szans i nie jest tak, że jeden ma ich mniej czy więcej, tylko różnica polega na tym, jak my z tych szans korzystamy. Zachęcałbym do tego, żeby rzeczywiście mieć na tyle w sobie odwagi i wykonać jakieś ruchy w kierunku tego, żeby spróbować z tych szans skorzystać, a co najmniej je zbadać pod kątem swojego biznesu. Można zamawiać bezpłatne audyty analityczne, można tak naprawdę niezobowiązująco porozmawiać z taką jak nasza czy jakąkolwiek inną, która mogłaby też adresować podobne kwestie i sprawdzić co w zasadzie jest na stole, jak wygląda sytuacja u mnie, jak mogłaby wyglądać, co musiałoby się stać, żeby dane i wykorzystanie przy użyciu sztucznej inteligencji w obszarach data warehouse czy feed marketingu, czy jakichkolwiek innych ważyły trochę więcej. To nie wymaga dużego effortu, a może być przydatną strategicznie wiedzą do tego jak projektować plan na ten e-commerce w latach najbliższych.


TN: Czego możemy Ci życzyć – Tobie i Feed Octopusowi na ten rok?


RS: Dobre pytanie. Czego możecie życzyć Feed Octopusowi? Wydaje mi się, że wystarczająco dużo dobrego wydarzy się, jeżeli tylko uda nam się zrealizować nasze plany jakie mamy, które są dość złożone. Ten rok na pewno chcielibyśmy zamknąć co najmniej liczbą kilkudziesięciu klientów. Chcielibyśmy zamknąć pozytywnym feedbackiem od nich, udowodnieniem wartości przede wszystkim praktycznej na rynku, która wnosi coś wartościowego do biznesu naszych klientów, ułatwia im go, adresuje konkretne problemy – to myślę wystarczy. Jeżeli to się stanie to wszystko inne już będzie albo łatwe, albo nieistotne.


TN: Dzięki za rozmowę! Dzięki za poświęcony dla nas czas! Do usłyszenia w kolejnym odcinku!


RS: Bardzo dziękuję!


TP: Dzięki, do usłyszenia!

bottom of page